Muszyca żółwia – przypadek skrajnego zaniedbania żółwia stepowego
Przypadki zaniedbań gadów utrzymywanych jako zwierzęta domowe nie są rzadkie w praktyce lekarsko-weterynaryjnej. Najczęściej wynikają one z niewiedzy opiekuna zwierząt, czasami z jego lenistwa oraz całkowicie błędnego przeświadczenia, iż gady są zwierzętami mało wymagającymi i praktycznie same mogą o siebie zadbać. Najczęstszymi konsekwencjami są: bardzo silne zarobaczenia, metaboliczna choroba kości, uszkodzenia wątroby i nerek. Niektóre jednak przypadki skrajnych zaniedbań są przerażające i nie da się ich usprawiedliwić w żaden sposób brakiem wiedzy. Poniższy artykuł jest przestrogą – czym mogą skończyć się z pozoru niewielkie zaniedbania!!
Żółw stepowy, samica w nieokreślonym wieku, trafił do naszej przychodni w celu konsultacji. Z rozmowy z właścicielem wynikało, że gad został przez niego znaleziony około miesiąca wcześniej i jego głównym problemem jest „łzawienie z obu oczu”. Okazało się, że żółw docelowo przez cały rok przebywać miał na zewnętrznym wybiegu. Wybieg miał wprawdzie sporą powierzchnię, jednak większą jego część pokrywała zbita, wysuszona ziemia, na której nie była w stanie wyrosnąć praktycznie żadna roślina. Wybieg był częściowo osłonięty przed słońcem dzięki rosnącym przy nim drzewom. Tylko gdzieniegdzie wyrastały pojedyncze kępki trawy i roślin ruderalnych. Co jakiś czas na wybieg dostarczana była sałata i pokrojone jabłka, stanowiące wyłączny element diety żółwia. Suplementacja wapniem nie była stosowana. Najprawdopodobniej nigdy nie był poddawany badaniu pod kątem obecności pasożytów wewnętrznych.
„Łzawienie oczu” zostało zgłoszone jako problem około 2 tygodni wcześniej w innej przychodni weterynaryjnej. Tam zalecono stosowanie sterydowych leków przeciwzapalnych i antybiotyku w kroplach przez okres tygodnia. Stan zwierzęcia uległ jednak dalszemu pogorszeniu, w wyniku czego właściciel zdecydował się zgłosić z nim do naszej przychodni. Poza deformacjami pancerza, wynikającymi z metabolicznej choroby kości, znacznego odwodnienia i wychudzenia, stwierdzono śluzowaty nalot, pokrywający zarówno lewe, jak i prawe oko. Dodatkowo w okolicach otworów nosowych stwierdzono podobny wyciek. Na szyi stwierdzono obecność kilku złóż jaj much, które natychmiast usunięto. Zwierzę słabo reagowało na bodźce zewnętrzne, a jego stan został oceniony jako krytyczny. Przy bliższych oględzinach okazało się, że przyczyną obecności śluzowatego wypływu z oczodołów i jam nosowych była obecność w nich… znacznej ilości żywych larw much. Czerwie znajdowały się w różnych stadiach rozwoju. Obecne były zarówno larwy I, II i III stadium (larwy muchówek przechodzą przed przepoczwarczeniem trzy stadia larwalne). Duża ich ilość przebywała w oczodołach, gdzie doprowadziły do całkowitego (!) zniszczenia i pożarcia obu gałek ocznych. Jeszcze więcej czerwi znajdowało się w jamie ustnej żółwia, gdzie pokrywały grubą warstwą podniebienie i jej boczne ściany.
Z racji stanu zwierzęcia zadecydowano o jego jak najszybszej eutanazji. Sekcyjnie stwierdzono dodatkowo pojedyncze larwy w jamach nosowych i przełyku. Nie pojawiały się natomiast w dalszym odcinku przewodu pokarmowego. Inne zmiany, nie związane z obecnością larw much, dotyczyły wątroby i nerek. Stwierdzono powiększenie obu narządów, a ich wygląd makroskopowy świadczył o ich zaawansowanej niewydolności. Przyczyną tego stanu rzeczy były zapewne niezbyt odpowiednie warunki w przeszłości: niewłaściwa dieta i fatalne warunki utrzymania. nie wiadomo też, jak długo gad przebywał „na wolności”. Z pewnością dzieła dopełnił amoniak, wytwarzany w dużych ilościach przez pasożytujące czerwie.
Larw żerujących na żółwiu naliczono około 60. Dodatkowo w okolicach głowy i na samej głowie złożone zostało wiele jaj, w pakietach po kilka sztuk lub pojedynczo. Wstępna ich identyfikacja ograniczyła się do rodziny. Oznaczono je jako plujkowate (Calliphoridae), z dużym prawdopodobieństwem z rodzaju Calliphora lub Lucilia.
Warto w tym miejscu przypomnieć, iż w przypadku podjęcia decyzji o leczeniu żółwia cierpiącego na muszycę (w przypadku niewielkiej inwazji, dobrego stanu ogólnego), pod żadnym pozorem nie wolno stosować iwermektyny, na którą gady te są szczególnie wrażliwe. Leczenie polega na mechanicznym usuwaniu larw, przepłukiwaniu miejsc ich bytowania roztworami dezynfekującymi oraz ewentualnym podaniu odpowiednich leków owadobójczych, przeciwbólowych, osłonowego antybiotyku i terapii objawowej.
Obszerniejszy medyczny opis przypadku, jak również ogólne omówienie zagadnienia, znajdować się będą w przyjętej do publikacji w jednym z czasopism weterynaryjnych opracowaniu „Muszyce u żółwi – przegląd literatury i przypadki własne”. Należy zwrócić uwagę, iż publikacje o tej tematyce są dosyć nieliczne i dotyczą w większości dziko żyjących żółwi północnoamerykańskich, w szczególności terapen (Terrapene spp.). Zgodnie z dostępną mi wiedzą, publikacja ta będzie pierwszą w Polsce, w całości poświęconą temu tematowi.
Opracowanie i źródła informacji
Opracował lek.wet. Łukasz Skomorucha na podstawie własnego przypadku klinicznego
lukasz_skomorucha@wp.pl
Przychodnia Weterynaryjna SALVET
ul.Ratuszowa 1/3
Warszawa
22 670 20 42
Przychodnia Weterynaryjna OSTOJA SALVET
ul. Hlonda 2 lok.7
22 651 89 79
www.salvet.pl
Liczba wyświetleń: 8122