Greg Maxwell – wywiad
Greg Maxwell jest znanym hodowcą Pytonów zielonych (Morelia viridis), autorem książek „The complete chondro” i „The more complete chondro”, które są przez większość uznawane za kluczowe pozycje dla hobbystów i hodowców tych pięknych pytonów nadrzewnych. Więcej informacji na temat Grega i jego hodowli możecie znaleźć na jego stronie internetowej finegtps.com
Jednocześnie chciałbym zaznaczyć, że Greg prosił mnie o jasne postawienie sprawy w kwestii jego zwierząt i ich sprzedaży: na dzień dzisiejszy nie ma żadnej legalnej możliwości sprowadzenia węży od Grega (a nielegalne nie wchodzą w rachubę). Możecie mi wierzyć, że jeśli istniałaby możliwość to znalazłoby się wielu fanatyków, którzy by to zrobili, a takowych na dziś dzień brak. Dlatego „pobudzeni” wywiadem nie atakujmy Grega mailami proszącymi o sprzedanie jednego czy pięciu węży bo nie ma na to szans. Maxwell stwierdził, że będzie próbował rozszerzyć działalność na nasz, europejski i dużo większy niż amerykański, rynek jeśli tylko nadarzy się po temu możliwość prawna. Powiedział również, że jeśli będzie taka możliwość to informację o tym postara się szeroko zaanonsować. Więc póki co możemy jedynie cieszyć się rozmową z tym wybitnym hodowcą.
Obywatel_Snejk: Zacznę od typowego pytania, chyba słyszałeś już je wiele razy. Jaki był początek, dlaczego węże?
Greg Maxwell: Urodziłem się z tą niewytłumaczalną fascynacją wężami. Mówię „niewytłumaczalną” bo każdy w mojej rodzinie nienawidził węży i nie było żadnych rozsądnych przesłanek, żebym ja myślał inaczej, a jednak:) Kiedy miałem 8 lat i któregoś dnia leżałem sobie na materacu na polu niedaleko mojego domu, kiedy się tak wierciłem, odkryłem pod materacem parę Pończoszników (Thamnophis sirtalis). Byłem tak zszokowany, że w jakiejś kompletnej gorączce zacząłem szukać węży wszędzie, gdziekolwiek poszedłem. Rodzice, widząc ile radości mi to sprawia zgodzili się, żebym trzymał węże w garażu, w miarę upływu czasu przeniosłem je do piwnicy, a potem….potem to to już była równia pochyła, aż stoczyłem się do dzisiejszej sytuacji :)))))
Obywatel_Snejk:Dlaczego pytony australijskie?
Greg Maxwell: Podobnie jak z fascynacją wężami- kiedy pierwszy raz zobaczyłem pytona zielonego poczułem dokładnie ten sam elektryzujący dreszcz emocji, co wspomniany w wieku 8 lat. W tym czasie byłem już hodowcą, który miał dość dużą kolekcję wielu różnych gatunków węży, między innymi popularnych gatunków boa i pytonów. Jednak to nie było to, bo kiedy zobaczyłem ten zielony kolor, wręcz unikalny, bardzo ciekawe i tajemnicze zachowanie, zwyczaje, tą nadrzewną naturę węża, niewystępującą u żadnego innego gatunku, no i te wymagania w temacie rozmnażania, które same w sobie stanowiły wyzwanie. To wszystko zupełnie mnie porwało i pochłonęło. Możnaby powiedzieć, że cechy M.v zawierają wszystko to co mnie tak pociąga u węży, są kwintesencją „wężowości” dla mnie.
Obywatel_Snejk: Jak wygląda twoja przestrzeń hodowlana; gdzie Pan Maxwell trzyma zwierzęta:)?
Greg Maxwell: Moja hodowla jest zlokalizowana w piwnicy mojego domu. W części USA, w której mieszkam większość domów ma podziemne piwnice. Mam główne pomieszczenie, które zajmuje połowę całej piwnicy. W tym pomieszczeniu mam zbiorniki ustawione jeden koło drugiego, na sobie, od ściany do ściany. W tym pokoju trzymam młodsze osobniki oraz te dorosłe, które w danym roku nie są przeznaczone do rozmnażania. W tej piwnicy jest jedno małe okno, które doskonale spełnia swoją rolę do obniżania temperatury nocnej, po prostu wchodzę i otwieram:) Poza główną częścią piwnicy znajdują się duże zbiorniki porozstawiane gdzie tylko jest miejsce, zupełnie bez żadnego planu, gdzie trzymam zwierzęta przygotowywane do rozmnażania a następnie kopulujące. W pozostałej części piwnicy znajduje się małe pomieszczenie gdzie trzymam młode i jednoroczniaki, w tym pomieszczeniu zwierzęta trzymane są w rackach z pojemnikami z tworzywa sztucznego. W samym rogu znajduje się pomieszczenie o wielkości szafy wnękowej, napewno niewiele większe, gdzie znajdują się inkubatory. Ogólnie dysponuję małą przestrzenią, jednak udaje mi się wszystko co sobie zaplanuję ze względu na rozsądne gospodarowanie dostępną przestrzenią.
Obywatel_Snejk: Troszkę wyświechtany temat, ale zawsze wzbudzający dyskusję; jak to jest z tymi populacjami u viridisa?
Greg Maxwell: W Stanach, moje książki, wkład w fora internetowe i oraz strony internetowe zdecydowanie wspomogły obniżenie częstotliwości tego typu dyskusji. Wydaje mi się, że podstawą zrozumienia jest to, że praktycznie nigdy żadne hobbysta nie jest w stanie udowodnić pochodzenia zwierzęcia z określonej populacji:) Ja osobiście wypromowałem w USA nazywanie różniących się od siebie viridisów mianem „typów”. To po prostu oznacza, że dane zwierze przypomina kolorem i wzorem typowego reprezentanta populacji z danego rejonu. W każdym razie należy pamiętać, że nie jest to w żadnym razie dowód na jego przynależność do danej populacji, nie jest to żaden dowód pochodzenia. Oczywiście Aru czy Biak nie pozostawiają wątpliwości z powodu oczywistej izolacji geograficznej. Solą w oku dla nas są wszyscy ci, którzy krzyczą dookoła o dowodach na to, że ich zwierzęta pochodzą z danej populacji. Niestety również sprzedawcy komercyjni i sklepy zoologiczne wpisują się w tą złą praktykę.
Obywatel_Snejk: Jednym z częściej dyskutowanych tematów w tak zwanym „środowisku” są krzyżówki międzygatunkowe. Ja osobiście odnoszę się do tego bardzo negatywnie. Jakie jest twoje zdanie na ten temat? Mamy na przykład tego nieszczęsnego carpondro.
Greg Maxwell:Nie jestem fanem hybryd. Niektórzy w USA krytykują mnie za to, że wytwarzając colormorph’y hybrydyzuję zwierzęta i de facto uczestniczę w powstawaniu osobników nie występujących w naturze. Mówiąc o hybrydach mam na myśli krzyżowanie różnych podgatunków i gatunków. Uważam, że tworzenie carpondro czy innych nienormalnych zwierząt, absolutnie nie mogących powstać w naturze jest złe. Jeśli chodzi o wytwarzanie odmian barwnych np u viridisów to mamy jedynie do czynienia z „udoskonalaniem” i selekcjonowaniem w kierunku danej cechy, lub kilku cech, co z resztą może również mieć miejsce w naturze. Reasumując, dopóki dany hobbysta jest w stanie zapewnić humanitarne traktowanie swoich zwierząt, sprzedawcy są szczerzy na temat pochodzenia zwierząt, które sprzedają, oraz określone i wartościowe linie genetyczne są utrzymane w czystości wraz z pełną dokumentacją, to można pozwolić sobie na wiele nowych pomysłów i wyzwań. Niestety ten ostatni warunek o czystości pól genetycznych jest ciężki do wyegzekwowania, ponieważ większość hodowców o to nie dba. Próbuję uczyć tego moich klientów, wyposażając ich w dobrą dokumentację przy sprzedaży.
Jeśli chcecie aby wywiad się rozwijał to piszcie swoje propozycje pytań do autora wywiadu.
Wywiad przeprowadził Piotr Wardęga 'Obywatel_Snejk’
Liczba wyświetleń: 1218