Marc Mense – wywiad
Kolejnym „przepytywanym” jest Marc Mense z Niemiec. Twórca morelia-spilota.com Można u niego nabyć wysokiej jakości spiloty, zarówno formy dzikie, jak i odmiany barwne.
Obywatel_Snejk: Witaj Marc. Chciałbym Ci przed wszystkim podziękować w imieniu swoim i czytelników naszej strony internetowej. Jaki był Twój pierwszy wąż i jak to się stało, że go dostałeś?
Marc Mense: Bardzo chętnie odpowiem na Twoje pytania. Moim pierwszym wężem był Thamnophis sirtalis, którego kupiłem w 1985 roku. Dlaczego ten? W moim miasteczku mieszkał hodowca tych węży i miał akurat potomstwo.
Obywatel_Snejk: Czy w swoim życiu miałeś, a może nadal masz jakiś „gadzich idoli”?
Marc Mense: Nie, nigdy nie miałem. Owszem, znam wielu hodowców, dla których mam bardzo dużo szacunku, jak na przykład Dave Barker, Mark O’Shea, Rick Shine i paru innych, ale duży szacunek to trochę coś innego niż „idol”.
Obywatel_Snejk: Jak to się w ogóle stało, że terrarystyka stała się Twoim hobby?
Marc Mense: Jako, że wychowałem się praktycznie w sklepie zoologicznym, to „normalne” zwierzaki w rodzaju świnki morskie, chomiki, czy króliki stały się dla mnie nudne. Dlatego szukałem czegoś oryginalnego, innego, w latach mojego dzieciństwa…70-tych.
Obywatel_Snejk: Dlaczego i jak to się stało, że prywatne hobby przerodziło się w profesjonalną hodowlę?
Marc Mense: Z czasem, dzień po dniu, w mistyczny i tajemniczy sposób się to zmieniło,:) Pozwól mi to wytłumaczyć; to było tak jakby automatyczne, z każdym rokiem kupowałem co raz więcej zwierząt, jednocześnie ludzie którzy ode mnie kupowali potomstwo zaczęli pytać o więcej, stąd zacząłem ich więcej kupować i mnożyć, a od tego już prosta droga do prawdziwej hodowli. Dodatkowo udało mi się napisać pierwszą na Świecie, pełną monografię na temat Pytonów dywanowych (O_S- niemiecka wersja 2006, wersja angielska spodziewana w roku 2007).
Obywatel_Snejk: Czemu pytony?
Marc Mense: Mmmhhh, ciężko to wytłumaczyć…zanim skupiłem się na pytonach, miałem każdego węża jakiego możesz sobie wyobrazić; zbożowe, boa, kobry i wiele innych. Jednak kiedy dostałem w ręce moje pierwsze pytony dywanowe (wraz z pytonami zielonymi-15 sztuk), jakieś niewytłumaczalne uczucie się pojawiło. Zostałem trafiony prosto w serce. Do dzisiaj, mimo że to już ponad 10 lat, kiedy patrzę w pysk spiloty, to mam wrażenie, mam nadzieję, że zrozumiesz, że patrzę wewnątrz pokrewnej mi duszy. Nie potrafię sobie wyobrazić życia bez tych węży. To chyba jest jakaś właśnie miłość (…nie mów tego mojej Żonie…żartuję oczywiście, haha).
Obywate_Snejk: Czy przydarzyły Ci się jakieś śmieszne/smutne/groźne (dla życia/zdrowia) historie, w obrębie Twojej hodowli?
Marc Mense: Dużo tego było, głównie interesujących-śmiesznych i smutnych, jednak ciężko mi je opisać bo to w większości humor sytuacyjny, który ciężko opisać, żeby był śmieszny.
Obywatel_Snejk: Co konkretnie hodowałeś przed spilotami?
Marc Mense: Tak jak już wspomniałem. Dodatkowo były jeszcze gekony lamparcie, agamy brodate, warany i dużo różnych węży. Samo „trzymanie” węży nigdy nie było dla mnie wyzwaniem, było początkiem tego co określam jako studiowanie węży, ich zachowania i procesów towarzyszących rozmnażaniu, choćby walk godowych.
Obywatel_Snejk: Jak wygląda dzień z życia hodowcy? Co robisz po wyłączeniu budzika?
Marc Mense: Najpierw, oczywiscie kubek kawy. Później robię rundę po pomieszczeniach hodowlanych, wszędzie zaglądam czy wszystko jest w porządku. Karmię wszystkie zwierzęta, które mają to zaplanowane na ten dzień. Następnie przystępuję do największej części mojego dnia- do sprzątania. Dodatkowo w okresie rozrodczym, czyli między lutym a sierpniem doglądam jaj i młodych węży. Następnie siadam do komputera i czytaj emaile i tym podobne rzeczy. Na sam koniec mojego dnia, ponownie robię rundę po pomieszczeniach hodowlanych i ponownie wszędzie zaglądam:)
Obywatel_Snejk: Czy masz jakieś przemyślenia, rady dla młodych fanów Morelii?
Marc Mense: Są trzy, najważniejsze rzeczy, które każdy powinien pamiętać kiedy ma do czynienia ze spilotami; należy przyglądać się zwierzętom, obserwować, poznawać, gdyż węże te mają szczególny charakter i każdy osobnik dodatkowo ma swoją osobowość. Po drugie, należy jak najwięcej czytać o dusicielach, wszelkiego rodzaju, poznawać je, ponieważ jest dużo cech wspólnych dla większości dusicieli. No i chyba najważniejsze- należy mieć ogromną cierpliwość, ponieważ jest to podstawa żeby osiągnąć sukces.
Obywatel_Snejk: No właśnie, a gdyby Marc Mense miał podsumować swoje osiągnięcia, to co uznałby za swój największy?
Marc Mense: Chyba to, że 99% innych hodowców węży jest nadal moimi kolegami, czy przyjaciółmi. :)
Obywatel_Snejk: Jakie masz plany na przyszłość?
Marc Mense: Chciałbym napisać jeszcze parę artykułów, może jeszcze jakąś książkę, no i mieć jak najwięcej zadowolenia z tego co robię, z mojej pracy.
Obywatel_Snejk: Podróżowałeś gdzieś, do jakiś egzotycznych miejsc na Świecie?
Marc Mense: Tak, dosyć sporo. Oczywiście byłem w Australii. Byłem w Narodowym Parku Kakadu, gdzie miałem okazję obcować z lokalnymi Aborygenami, co samo w sobie było ogromnym przeżyciem. Miałem okazję również odwiedzić ostatnie plemię łowców głów na Borneo, było to bardzo, bardzo, bardzo podniecające i intesywne przeżycie. Byłem parę razy w Malezji, Zachodniej Afryce, na Kubie, podróżowałem przez Meksyk samochodem, byłem na Malediwach i chyba wszędzie w Europie.
Shorty->Obywatel_Snejk: Jak decydujesz o wyborze diety dla węża? Czy kierujesz się przygotowywaniem do rozmnażania, wiekiem, płcią?
Marc Mense: Dla każdego dorosłego osobnika ustalam dietę z osobna. Na przykład: samce nie karmię tak często jak samice, ALE mam samca którego karmię przez 5-6 miesięcy w roku. Samice karmię przed okresem rozrodczym bardzo baaardzo dobrze, a samce ciut mniej. Małe węże karmię raz na tydzień, czasami co 5 dni. Rodzne i dwuletnie węże karmię co 8 do 10 dni.
Obywatel_Snejk: Wspomniałeś, że jednym z Twoich największych sukcesów było pozostanie w przyjacielskich stosunkach z większością hodowców. Ja zauważyłem, że jest duża konkurencja i kopanie pod sobą dołków wśród ludzi z tak zwanego „światka”. Powiesz coś więcej_
Marc Mense: Taaaak…niestety, smutno to powiedzieć, ale sporo ludzi w kręgu hobbystów ma zły stosunek do otoczenia. Źle mówią o innych hodowcach, o ich zwierzętach. Rozsiewają plotki o tym jak oni karmią swoje zwierzęta, w czym trzymają, jakie mają i ile, cokolwiek ci mogłoby przyjść do głowy. Jest parę powodów takiego zachowania; zazdrość, albo/i próbowanie dowartościowania siebie i swojej hodowli kosztem dyskredytowania czyichś osiągnięć. Ja zawsze próbowałem być uprzejmy dla każdego, mimo że nie było to łatwe z ludźmi, którzy myślą, tak jak już właśnie wspomniałem. Wydaje mi się, że tylko przez przyjazne podchodzenie do siebie możemy się rozwijać, nigdy przez wojny toczone między hodowcami. Ważne też jest, żeby nie kłamać i oszukiwać, bo z czasem taki klient się zorientuje, nabierze doświadczenia i nigdy nie wróci żeby coś kupić, dodatkowo opowie swoim znajomym, co spowoduje rozsiewanie złej opinii wśród potencjalnych klientów. Wielu z tych złych hodowców na tym bazuje.
Obywatel_Snejk: Która z podróży w sposób szczególny zapadła Ci w pamięć?
Marc Mense: Najlepsze wspomnienia mam z naprawdę osiągnięcia bliskich kontaktów z Aborygenami. Zabierali mnie na wycieczki do buszu, gdzie opowiadali mi bardzo dużo o swojej przyrodzie, kulturze.. Plemię Iban, na Borneo opowiadało mi również o swoich polowaniach…na ludzi. Niezapomniane przeżycia!
Obywatel_Snejk: Czy mógłbyś się podzielić z nami swoją opinią o tak zwanych „designer pythons”?
Marc Mense: Ja myślę, że wszystko jest dla ludzi:) Pomyśl o domowych zwierzętach, na przykład o psach- jest dużo różnych odmian psów, mieszanek, to też są „designer animals”, ponieważ są bardzo bardzo daleko od naturalnie występujących wilków. Psy, koty, króliki, świnki morskie, kurczaki, świnie, krowy…wszystko to są odmiany, zupełnie inne od dzikich. Dopóki krzyżowanie nie jest zjawiskiem krzywdzącym zwierzę, dopóki wynik krzyżowania nie jest męczeniem zwierzęcia, to wszystko jest według mnie w porządku.
Obywatel_Snejk: W ostatnim numerze „Reptiles Magazine”, w rubryce „Wybrany przez hodowców” pojawił się, moim zdaniem, przepiękny, tiger/jaguar Morelia spilota mcdowelli. Co jeszcze zostało do odkrycia w genomie mcdowelli? Leucystyczna odmiana-są szanse, że taki wąż w końcu po urodzeniu, pozostanie przy życiu? Zabaw się w jasnowidza i powiedz co widzisz w przyszłości.
Marc Mense: Myślę, że wszystkie zwierzęta mają potencjał do mutowania, aczkolwiek im bardziej nad danym gatunkiem się skupisz, tym większą liczbę mutacji możesz zobaczyć, tak że to nie jest specjalna kwestia mcdowelli. Co do leucystycznej odmiany, to nie mam pojęcia czemu tak się dziej. Myślę, że jedyna szansa to zrobić jak najdalszy „out crossing” jak to tylko możliwe. W niedalekiej przyszłości widzę; granite/jags, granite/zebra, extreme jags i wszystkie mutacje które czekają w kolejce do udowodnienia ich dziedziczności (autor-jak naprzykład Morelia „stardust” spilota spilota).
Jeśli chcecie aby wywiad się rozwijał to piszcie swoje propozycje pytań do autora wywiadu.
Wywiad przeprowadził Piotr Wardęga 'Obywatel_Snejk’
Liczba wyświetleń: 891