Preparowanie owadów
Preparowanie może wydawać się trudne – ja też się wszystkiego uczyłem, podpatrywałem. Robiłem (pewnie jeszcze robię) dużo błędów, mimo że owady preparuję już z 20 lat. Mam masę owadów zrobionych źle (szczególnie te co są na szpilkach krawieckich) – stało się :-(. Jak jest możliwość wymieniam te szpilki. Jak już nie można, np. motyle z rodziny miernikowcowatych (są małe) – nie ruszam szpilek. Chcę ustrzec Was przed podstawowymi błędami, a przed wszystkim zachęcić w ogóle do preparacji owadów. Żyją krótko i szkoda żeby się „zmarnowały” – zasuszone mogą być naprawdę ciekawą (niespotykaną) ozdobą ściany. Nie zachęcam do wyłapywania ze środowiska okazów, ich zabijania i preparacji. Wystarczy jak te, które hodujemy trafią do gablot.
Kiedy padnie nasz ulubieniec (straszyk, żuczek, modliszka czy inny) nasuwa się pytanie: co zrobić? Czy śmietnik, czy jakiś pogrzeb w przydomowym ogródku? W ogóle czy warto „zachować robaczka” na pamiątkę. Myślę, że na pewno warto. Owady ze swej natury żyją krótko: np. motyl Samia cynthia ok. 5-7 dni, żuki ok. 3 miesięcy, patyczaki ok. 6-8 miesięcy, straszyki, karaczany 9-12 miesięcy. Skorpiony ok. 7-8 lat, pająki 20 lat i dłużej. Z upływem czasu może powstać całkiem ciekawy zbiór z walorami estetycznymi a nawet (po włączeniu do zbioru krajowych owadów) zbiór porównawczy, naukowy.
Przygotowanie sprzętu
W pierwszym rzędzie należy przygotować odpowiedni sprzęt, czyli tzw. zaplecze. Szpilki entomologiczne (krawieckich nie polecam – są grube, za krótkie, rdzewieją wbite w ciało owada; można je używać ew. do formowania okazów). Poza tym kartoniki, na których będą przyklejane owady mniejszych rozmiarów, odpowiedni klej wodorozpuszczalny, pęsety, kawałek styropianu – najtańszy i chyba najlepszy (ew. korek, deska lipowa). Ogólnie przyjęte jest, że owady do ok. 3 cm powinny być przyklejane na odpowiedniej wielkości kartoniki, większe wbijane na szpilki (osobiście czasami mniejsze owady wbijam na szpilki). Owady przyklejone na kartoniki są mniej podatne na zniszczenie, natomiast owady na szpilkach są bardziej efektowne.
Opisywane okazów
Jak najbardziej! Każdy owad powinien mieć swój opis, tzn.: miejsce gdzie został schwytany, czas, przez kogo (jeżeli był hodowany – odpowiednie daty z jego rozwoju). Są już dostępne w necie odpowiednie programy do ściągnięcia (www.entomo.pl/prgetyk.php) oraz Siatka UTM Polski do pobrania na tej samej stronie, która będzie pomocna w opisie miejsca schwytania okazu.
Przykładowy opis:
Polska WA40
Bagicz
10 VII 2005
A. Nowak, leg.
Opis (etykietę) dodajemy na końcu po wysuszeniu owada, pod spodem. Owady przyklejane na kartoniki można od razu etykietować.
Wbijanie szpilek
Każdy rząd owadów, a nawet poszczególne okazy mogą mieć szpilki wbijane w różnych miejscach. Regułą jest wbijanie szpilek w tułów owada między dwoma parami tylnych odnóży (chrząszcze, modliszki, straszyki). Motyle – w środek tułowia. Jeżeli owad będzie miał skrzydła rozłożone to dokładnie w środek tułowia – między 2 a 3 parą odnóży, jeżeli ma mieć pokrywy skrzydeł zamknięte to w prawą pokrywę ok. 1mm od krawędzi – również między 2 a 3 parą odnóży. Owady przyklejane do kartoników nie nakłuwamy – szpilkę wbijamy ok. 1 mm od dolnej krawędzi kartonika, na środku. Szpilki w ciele owada, jak również wbite w kartonik powinny wystawać w 1/3 ponad owada czy kartonik. Do straszyków proponowałbym szpilki nr 3 (ew. 2 lub 4).
Jeżeli owad ma być w gablotce i wisieć gdzieś na ścianie – proponowałbym nie chować tych odnóży, bo zostanie taki sobie kadłubek, bez wyrazu. W celach naukowych – gdzie owad często jest wyjmowany, badany – chowanie odnóży, czułek ma sens (uszkodzenia). My tu mówimy o preparacji przed wszystkim naszych „pupilków”, które w większości nie będą miały większego znaczenia naukowego a będą nam „dekorowały pokój”. I tu jeszcze jedna uwaga – owady w gablotach nie powinny być wystawione na ostre działanie promieni słonecznych – powinny wisieć w miejscu zacienionym (najlepszy jest przedpokój). Przypominam ważną zasadę – nie wbijajcie owadów na szpilki krawieckie!
Usypianie owadów
Przede wszystkim jak najbardziej humanitarnie, w miarę najmniej zadając bólu. Są różne metody do poszczególnych rzędów, rodzin czy gatunków. Moim zdaniem najlepszy jest octan etylu (można go kupić w sklepach chemicznych), owady w krótkim czasie padają są wiotkie doskonale nadają się do „ułożenia”. Można zatruwać eterem, formaliną ewentualnie zamrozić w zamrażarce (uprzednio owada pakując do pojemnika i worka foliowego). Jednak po tych zabiegach owady są lekko sztywne, ciężko je ułożyć. Ze zwykłego słoiczka ze szczelną pokrywką robimy zatruwaczkę. Dno wykładamy watą, ligniną lub grubą warstwa papierowych ręczników w celu wchłaniania środka trującego, to przykrywamy szczelnie kółkiem z grubej tektury. Ma to na celu „odizolowania” owadów od bezpośredniego kontaktu z trucizną. Usypiają owady opary. Strzykawką wstrzykujemy octan etylu (eter, formalinę) zakręcamy szczelnie zatruwaczkę. Używamy w miarę potrzeby wrzucając do niej owada – po ok. 10 minutach owad nadaje się do ułożenia.
Preparowanie straszyków, modliszek i chrząszczy
Do preparacji najlepiej nadają się owady „świeże”. Niedawno padłe, bądź zatrute. Można spróbować padniętego owada nie formować, tylko ułożyć go między watę (ligninę) i zostawić w jakimś suchym, przewiewnym miejscu (w słoiku lub innym zamkniętym naczyniu na pewno zapleśnieje). Po pewnym czasie, gdy już się zasuszy – odmoczyć go i następnie „uformować”. Rozmaczać owada można na różne sposoby. Jeden z nich to żwirek w słoiku, który zalany wodą do 2/3 wysokości stanowi źródło wilgoci, na które kładzie się owada na dobę (czasami dwie) i zakręca słoik. Ewentualnie mogą być jakieś papierowe ręczniki, gaza (materiał, który dobrze wchłania wodę). Wszystko powinno być zamknięte żeby wilgoć dobrze „rozmiękczyła ” owada. Dobrze jest po kilkunastu godzinach owada delikatnie przełożyć na druga stronę.
Starsze, już zastygłe można z powodzeniem rozmiękczać. Owady mniejsze nie wymagają jakiś specjalnych „zabiegów” konserwacyjnych, tzn. wstrzykiwania formaliny czy innych środków konserwacyjnych. Wystarczy je tylko odpowiednio „zasuszyć”. Większe można przemyć np. formaliną wstrzykując ją w odwłok owada strzykawką lekarską z grubą igłą a następnie wyciągając zawartość. Grubsza igła jest najlepsza, dlatego, że właściwie przepłukuje się wnętrze owada. Wstrzykuje się ok. 1-2 cm3 do owada i nie wyciągając igły należy wessać to z powrotem do strzykawki. Jeżeli robi się ciecz bardzo brudna – trzeba wylać i zassać nowa formalinę. I tak z 3-4 razy.
Mam takie powiedzenie, że okaz musi i tak się wyśmierdzieć :-). To znaczy, po każdym zabiegu owady i tak będą lekko specyficznie śmierdziały. Po pewnym czasie zapach ten zanika – nie trzeba się nim przejmować. Przy pracy z formaliną należy uważać na ręce – formalina ścina białko i łapki robią się „dziwne”, jakby śliskie. Ja już właściwie rzadko używam formaliny, raczej staram obywać się bez niej i właściwie z owadami nic złego się nie dzieje. Używałem właściwie bardziej do usypiania niż konserwacji. Teraz do usypiania stosuję octan etylu.
Owady z miękkim oskórkiem, np. modliszki, można lekko od spodu (na końcu odwłoka) naciąć, następnie wnętrzności dokładnie usunąć poprzez delikatne wyciskanie np. okrągłym ołówkiem na papierowych ręcznikach (nie jest to widok przyjemny – uprzedzam). Po usunięciu wnętrzności uzupełniamy je silikonem wstrzykniętym strzykawką (bez igły). Modliszki możemy preparować z jedną parą skrzydeł rozwiniętych (zawsze prawe skrzydło), a drugą ułożonych wzdłuż tułowia lub ze skrzydłami rozłożonymi bądź złożonymi. Ogólnie nie zachodzi potrzeba „patroszenia” za wyjątkiem dużych stawonogów. Owadów, posiadających twardy oskórek chitynowy nie trzeba specjalnie „patroszyć”, z biegiem czasu wszystko się w środku zasuszy. Niestety, nie zawsze udaje się „utrzymać” kolor. Szczególnie dotyczy to ważek, straszyków, patyczaków.
Owada układamy na styropianie, wbijamy szpilkę tak by wystawała w 1/3 wysokości i przystępujemy do ułożenia okazu. Ogólnie układa się w ten sposób, aby przednia para odnóży była skierowana do przodu, środkowe lekko na boki i do tyłu, 3 para znacznie do tyłu. Przyjmując tułów owada jako oś – sposób ułożenia odnóży powinien odpowiadać prawej i lewej strony (lustrzane odbicie). Najlepiej zacząć ułożenie od przedniego lewego odnóża „kołkując” ją szpilkami (mogą być krawieckie) oczywiście nie wbijając szpilek w odnóże. Następnie górne prawe, środkowe lewe, środkowe prawe, dolne lewe i dolne prawe. Jeżeli owad posiada czułki – podobnie jak z odnóżami. Owada należy odstawić na czas wyschnięcia (3-4 tygodnie – ja stosuje czas 2-3 miesiące) w przewiewnym suchym miejscu (np. na szafie, meblościance). Mniejsze owady przykleja się na krople kleju, rozkłada się odnóża przy pomocy szpilki, zostawia się do wyschnięcia. Owady przeznaczone do zbiorów naukowych, porównawczych powinny mieć jak najmniej części ciała wystających na zewnątrz.
Preparowanie motyli
Rozpinadła: kupić gotowe – czy zrobić samemu? Myślę, że nie ma większego problemu z wykonaniem najprostszego rozpinadła, które będzie z powodzeniem spełniało swoje zadanie.
Najprostszym jest wykonanie go ze styropianu grubości ok. 5 cm, długości 40-50 cm i szerokości (w zależności od preparowanych motyli) od 5-10-15 cm. Dokładnie na środku należy wykonać rowek grubości odpowiadającej grubości odwłoków preparowanych motyli (motyle dzienne ok. 5-6 mm, ćmy 10-12 mm i głębokości ok. 6-10 mm) Rowek można wykonać poprzez nacięcia nożem lub przy pomocy cienkiej (odpowiadającej grubości rowka) deseczki owiniętej w papier ścierny. Deseczkę prowadzimy wzdłuż listewki ułożonej wzdłuż środka styropianu i delikatnymi ruchami szlifujemy styropian na głębokość 6-10 mm. Są dwie „szkoły” rozpinania motyli. Pierwsza preferuje motyle układane „płasko” druga z lekko podniesionymi skrzydłami do góry ( uzyskuje się to przez odpowiednie wyprofilowanie rozpinadła – w kształcie litery „V” oczywiście bardzo rozwartego, ok. 160 stopni).
Motyla nakłuwa się szpilką w środek tułowia (do 1/3 wysokości) układa się tułów w wyciętym rowku. Następnie na skrzydło (lewe) nakłada się folie (mogą być paski szerokości ok. 2 cm wycięte z „koszulek na dokumenty”) i delikatnie układa się skrzydło pod folią kołkując go szpileczkami – pamiętając, że dolna krawędź górnego skrzydła powinna być prostopadła do tułowia motyla, następnie dolne lewe skrzydło podciąga się do góry i „kołkuje”. To samo wykonuje się z prawym skrzydłem. Na końcu czułki. Na jednym rozpinadle można rozłożyć kilka (kilkanaście) motyli. Motyle suszymy w takich samych warunkach jak chrząszcze ok. 1-2 miesiące.
Dla tych, którzy hodują pająki – sposób na preparowanie wylinek
Ostatnio wypracowałem pewien patent odnośnie pająków.Mianowicie preparuję wylinki. Wylinka jak jest świeża, rozkładam na styropianie i w miejsce odwłoka wkładam odpowiedniej wielkości wyciętej ze styropianu (na kształt odwłoka) „kulki”, smaruje ją lekko klejem (np. wikolem), i na nią „naciągam” to co zostało z odwłoka. Pająk jak żywy (prawie). ;-)
Opracowanie Adam Popiel
Liczba wyświetleń: 176
Brakuje zdjęć i rozwinąć o pajęczaki