Soeren Panse – wywiad
Soeren Panse jest założycielem Precision Reptiles, precisionreptiles.com , jednej z najbardziej znanych hodowli wezy z gatunku Morelia spilota.
Piotr Wardęga: Jak to sie stalo, ze zaczales interesowac sie gadami? Wiesz, pierwszy waz, pierwsze mnozenie, pierwszy sukces i porazka? Dlaczego wybrales Morelie spiloty? Napisz tez cos o sobie; kim w ogole jestes, ile masz lat i tego typu sprawy, napisz cos o swojej rodzinie. Czy oni tez sie zajmuja gadami?
Soeren Panse: Zawsze wykazywalem narkotyczne zainteresowanie zwierzetami. Oprocz tego duzo czasu poswiecalem na zglebianie mojej wiedzy na temat natury , rowniez naukowego podejscia do niej. Nie do konca nawet pamietam skad i kiedy wzielo sie moje szczegolne zainteresowanie gadami. Haha, nawet moi Rodzice smiali sie pozniej, ze zanim nauczylem sie chodzi, to najbardziej lubiana przeze mnie zabawka byly…dzdzownice! Kiedy mialem 10 lat moje zainteresowanie wezami zdecydowanie sie wykrystalizowalo, zaczalem bardzo duzo o nich czytac, praktycznie wszystko co mi wpadalo w rece. W czasach szkolnych moje zaintersowanie zawezilem do dusicieli, szczegolnie pytonow. Co zabawne;stalem sie wyjatkowo swietnie wyksztalconym teoretykiem w temacie dusicieli, nie posiadajac ani jednego!! Pozniej, w czasie mojej dlugiej podrozy do Australii mialem okazje na zywo obserwowac weze, w szczegolnosci Morelia spilota, powszechnie tam wystepujace. Tak na marginesie czasem sobie mysle, ze ludzie powinni przynajmniej dwa tygodnie poswiecic na poczytanie o wezach, zanim kupia jakiegokolwiek, ja poswiecilem pare ladnych lat, ale rozmowa o ludziach to zupelnie odrebny temat…Moim pierwszym wezem byl Python regius, samica zakupiona u prywatnego hodowcy. Kiedy osiagnela 1500g zdecydowalem zakupic samca dla niej i po paru miesiacach…pojawily sie mlode. Wtedy tez, za pieniadze z przychowku dokupilem kilka Morelii spilota cheynei i wtedy zaczelo sie to naprawde krecic. W tym czasie studiowalem biochemie i dzielilem pokoj z kolega, wiec przy pojawieniu sie pierwszego clutch’u M.s.cheynei zaczely sie duze problemy lokalowe:) Pieniadze ze sprzedazy tych wezy i mlodych regiusow spowodowaly, ze zaczalem dokupowac coraz to nowe spiloty do kolekcji, rowniez pojawilo sie kilka roznych regiusow.W wolnych chwilach zajmuje sie obserwacja i poznawaniem moich wezy, rowniez dzis. W miedzy czasie dwukrotnie bylem w Australii, poznalem wielu hodowcow i fanatykow wezy. Duzo daly mi obserwacje tych wezy w naturze, przez co upewnilem sie w przekonaniu, ze sa one szczegolne i zupelnie wyjatkowe. Obserwujac rozwoj rynku color morphow u Python regius, wiedzialem, ze to tylko kwestia czasu, kiedy pojawia sie one w przypadku Morelii spilot.
Na wczesnym etapie mojej fascynacji spilotami skontaktowal sie ze mna Olli, ktory kupil Morelie s. cheynei. Stalismy sie bliskimi przyjaciolmi i wspolnie odpalilismy pare projektow, lata temu:) W roku w ktorym konczylem doktorat musialem podjac drastyczna decyzje (stad nigdy nie obronilem doktoratu, chyba kazdy musi miec jakas duza ryse w curriculum vitae), nie bylem w stanie zajmowac sie wezami i kariera naukowa ednoczesnie. Olli byl w podobnej sytuacji co ja; obaj kochamy nauke, ale weze sa dla nas lepsze, wiec wtedy uruchomilismy Precision Reptiles. Mam 30 lat, choc czasami czuje sie jakbym mial 45,bez przerwy, bez wakacji, kiedy jest duzo pracy,ale i tak nie zamienilbym tego na nic na Swiecie:)
Jesli jednak mam jakikolwiek wolny czas, ktorego nie spedzam z moja dziewczyna Jana, to jezdze na ryby, uwielbiam to. Najwiecej przyjemnosci sprawiaja mi szczupaki, sandacze czy bassy, ryby-drapiezcy generalnie.Bardzo lubie spokojnie posiedziec, patrzec na wode, to oczyszcza glowe i mam czas pomyslec. Dzien z duzym szczupakiem rekompensuje mi tygodnie ciezkiej pracy.
Piotr Wardęga: Czemu wybrales spiloty, jest wiele innych ,pieknych wezy, dlaczego akurat te?
Soeren Panse: No coz, szczerze ci powiem, ze odpowiedz jest najprostsza z mozliwych; po prsotu je uwielbiam! Podziwiam ksztalt ich ciala, piekna glowe, to ze nie sa to duze pytony, no i ich zachowanie. Niejako zachowanie tych wezy daje sie czytac; po prostu mowia ci co chca zebys zrobil, a ty mozesz to rozumiec. Sa to na tyle twarde weze, ze sa w stanie poradzic sobie z bledami poczatkujacych hobbystow. Jest wiele rzeczy, ktorych mozna sie nauczyc od tych wezy, co w przyszlosci zaowocuje lepszym ich traktowaniem. Przykladowo u wielu sposrod moich samic zarodowych jestem w stanie zawezic moje przewidzenie zniesienia przez nie jaj, do mniej wiecej 3-4 godzin! Rowniez podoba mi sie w spilotach to, ze jesli juz je wystartujesz z karmieniem, to nie bedzie problemow z jego przyjmowaniem juz nigdy.Lubie rowniez ich aktywnosci; w porownaniu do Pytonow krolewskich, spiloty to bardzo aktywne stworzenia, mozesz je napotkac wygrzewajace sie w ciagu dnia, albo po prostu zasuwajace od sciany do sciany, tak dla przyjemnosci:) Fajna jest tez jasnosc z jaka cie informuja czego nie lubia; jesli spilota nie lubi byc dotykana, to szybko ci o tym powie, przewaznie nie robiac ci krzywdy…przewaznie:) Sa na tyle przewidywalne, ze jesli masz nienajgorszy refleks to mozesz wysmarowac sobie rece kupa gryzonia i przesuwac przed spilota, praktycznie zawsze bedziesz szybszy. Tego tricku nie zrobilbym na przyklad przez Pytonem siatkowym!! Nie skonczyloby sie to dla mnie najlepiej,haha. Dodatkowo sa to stosunkowo proste w rozmnazaniu weze, ich wymagania nie sa zbyt wyjatkowe, co czyni je bardzo wdziecznymi podopiecznymi.
Piotr Wardęga: Mozesz po krotce opisac jak otrzymales color morphy ktore razem z Ollim posiadacie? Oczywiscie nie pytam o jakies sekretne tricki, ktorych uzyliscie:) , tylko generalne fakty; jak trudno, jak dlugo bylo otrzymac niektore z nich, no i twoje generalne odczucia w tym temacie?
Soeren Panse: Wszystkie morphy otrzymalismy od ich wynalazcow. Zeby opisac to najprostszymi slowami…musielismy miec ciezarowke zaladowana pieniedzmi, do pelna. Wiec jezeli cokolwiek bylo trudne do otrzymania, to tylko pieniadze, ktore musielismy na nie wydac. Jako, ze wszystkie morphy sa na sprzedaz, to nie jest zadna tajemnica jak je otrzymac, natomiast musisz miec uszy i oczy szeroko otwarte na to co sie pojawia. Tak zwane designers jaguars, jak na przyklad Diamond Jungle Jaguars, Irian Jaya Jaguars czy Irian Jaya Bredli Jaguars wyprodukowalismy sami, zaczynajac od regularnych Jaguars. Z czasem kiedy otrzymalismy nasze pierwsze Jaguary, nikt nie myslal o designerach! Nasze pierwsze designers byly wyprodukowane jakos chyba w 2003 roku, w tym samym roku pare innych osob rowniez swoje otrzymalo. Jedynym wyjatkiem jest tak zwany Hypomelanistic Peach Jaguar, ktore sa nowa linia od Hypo Jaguars. Wyprodukowano je w 2004 i udowodniono dziedzicznosc w 2006. Sa to piekne zwierzeta i swietny, ekscytujacy projekt.
Co do Pytonow krolewskich; morphy tego gatunku rowniez kupilismy posrod roznych hodowcow, w roznych krajach. Wybierajac bylismy wyjatkowo uciazliwi, bo przebieralismy w zwierzakach, szukajac takich, ktore idealnie odpowiadaly naszemu wyobrazeniu. Oczywiscie jest pare wyjatkowy, jak na przyklad dosyc zabawna historia z „granitami”. Otrzymalismy dorosla samice, ktora sprzedal nam poprzedni wlasciciel, cos tam, nie mial czasu sie zajmowac itp. Pare tygodni pozniej…samica zniosla idealny clutch jajek! Po pewnym czasie, kiedy weze sie wykluly…okazalo sie ze wszystkie sa „granitami”!!Czas pokaze, czy rzeczywiscie to jest dziedziczne. Inna mila sprawa, ktora nam sie przydazyla pare tygodni temu; uzyskalismy clutch het. orange ghosts. Kiedy wszystkie opuscily jaja, nie moglem przestac trzec oczu ze zdziwienia…jeden wygladal kompletnie inaczej! Najpierw myslalem, ze to moze jest mojave morph, bo byl caly brazowy. Potem okazalo sie, ze to jest cinnamon pastel. Wiec tak sie otrzymuje cinnamon het orange ghosts. Skrzyzuj orange ghost do normalnej samicy i trzymaj kciuki za spontaniczne mutacje w clutchu, ktore zaowocuja cinnamon het orange ghost! Nie musze chyba przypominac, ze do tego trzeba tony szczescia! Zeby jednak oczyscic wszystkich ze zludzen; oczywiscie mielismy kupe szczescia przy niektorych projektach, ale nie wspominam tutaj o totalnych klapach, ktorych byla cala fura! Tak sobie mysle, ze wszystko rozklada sie „fifty-fifty”. Takie Ying- Yang herpetologiczne:) Tak przy okazji, jesli na przyklad cos zle poszlo z clutchem i jakies noworodki poumieraly, to to nigdy nie bedzie sibling, czy normalny samiec w miocie…to zawsze musi byc Morelia spilota spliota samica, albo samica Jaguar, albo samica Mojave!!! Powaznie, to jest autentyczna regula!.
Ale troche schodze z tematu, to przez to, zebyscie wiedzieli jak to jest, ze profesjonalna hodowla wezy ma swoje duze cienie, jesli by sie zaglebic w szczegoly pracy.
Piotr Wardęga: Wsponiales, ze byles w Australii. Co ciekawego tam znalazles? Weze? W ogole,to jak wygladaja twoje wrazenia z tej wyprawy? Skomentuj to co tam widziales, oczywiscie pod katem gadow:)
Soeren Panse: Bylo to calkiem imponujace doznanie, widziec tyle wezy na raz, w ich naturalnym srodowisku. Widzialem wiele roznych Morelii spilota cheynei i mcdowelli, pochodzacych z roznych lokalizacji. Na wlasne oczy widzialem populacje M.s.mcodwelli z Frazer Island, ktora to populacja wydaje sie dosc wyraznie roznic od „normalnych M.s.mcdowelli”, pochodzacych z kontynentu, kolorami i wzorem na luskach. Na polnocy, w okolicach Cape York widzialem wiele Morelii amethistina (Pyton ametystowy), to bylo wprost niesamowite! Powiedziano mi, zebym jechal autem po utwardzonej drodze, w nocy, a po paru kilometrach znalazlem…kilka sztuk uzywajacych resztek ciepla nagromadzonego w drodze, po prostu na niej lezacych! Niektore z nich byly imponujacych rozmiarow. Co zaskakujace, weze te w ogole nie wykazywaly agresji, nawet kiedy je dotykalem, probowalem chwytac, probowaly uciec niz bronic sie. Bylem rowniez na zachod od Sydney, w regionie Blue Mountain, gdzie mialem okazje obserwowac Pytony diamentowe (Morelia spilota spilota). Bylo tam strasznie zimno, autentycznie marzlismy, podczas gdy te pytony wydawaly sie miec to daleko gdzies i zupelnie nie sprawialy wrazenia osowialych, czy przemarznietych! Inna ciekawa obserwacja bylo odnalezienie przeze mnie Pytonow zielonych (Morelia viridis), w odleglosci okolo 150 km od ich jasno okreslonej granicy bytowania. Warto jedynie dodac, ze nie byla to przypadkowa sytuacja, gdyz zaobserwowalismy niezaleznie dorosla samice a innym razem mlodego, jeszcze niewybarwionego osobnika. W polnocnej Australii, w regionie Kakadu National Park widzialem tony, slownie i autentycznie tony Pytonow wodnych (Liasis fuscus), byly doslownie wszedzie, gdziekolwiek sie nie ruszylismy! Nie musze dodawac, ze wiele z nich skonczylo zycie na drogach, pod kolami samochodow. Znalazlem jednego rannego osobnika, ktorego zanioslem do stacji opieki nad zwierzetami dzikimi, gdzie od razu zostal poddany leczeniu. Tak na marginesie to…to sa dopiero agresywne weze, doslownie ciezko to slowami opisac! Kolega wspominal, ze pokazywal tego pytona swojej dziewczynie, ona lekko sie nachylila nad wezem i zostala od razu zaatakowana w…nos, z reszta bylo to ciezkie ugryzienie. Rowniez swietnie pamietam kiedy odkrylem…a wlasciwie zostalem odkryty przez Pytona czarnoglowego (Aspidites melanocephalus),haha. Siedzialem sobie w krzakach, pod drzewem, kiedy nagle cos nagle zaczelo lazic kolo mnie, pod liscmi, a zaraz potem wlazic na mnie i obserwowac…Pyton czarnoglowy! Ten waz przyszedl tylko po to, zeby mi sie przyjrzec, co lub kto jestem i sobie poszedl! Bylem tak zaskoczony, ze nie moglem sie ruszyc i podazyc za nim. Ale powiem jedno…to sa naprawde duze weze! Oprocz pytonow widzialem rowniez sporo jadowitych wezy, najbardziej jadowity byl tajpan (aut.Soeren nie napisal ktory gatunek) a takze King Brown Snake (Pseudechis australis). Oba te weze byly agresywne. Aborygeni kilkukrotnie ostrzegali mnie przed tym drugim wezem, ze jest to niesamowicie agresywny waz, ktoremu nalezy od razu zejsc z drogi.
Piotr Wardęga: Czy zdarzylo ci sie cos ciekawego w Australii? Jakies interesujace sytuacje, czy moze nawet przygody?
Soeren Panse: O tak! Raz,spalem sobie smacznie pod drzewem, kiedy nagle zorientowalem sie, ze cos lata mi nad twarza, wiec postanowilem bez otwierania oczu zabic to cos! Pomyslalem, ze to byla Monster fly(aut.nie znalazlem nazwy polskiej,wiec tlumacze doslownie Mucha potwor, duza miesozerna mucha). Zanim otworzylem oczy przeszlo mi szybko przez glowe, ze troche dziwna w dotyku byla ta mucha w momencie uderzenia, wiec otworzylem oczy…przede mna stal duzy waran, przypatrujac mi sie ze zdziwieniem(w koncu uderzylem go w glowe bez powodu, prawda?), a to co wzialem za muche…to byl jego jezyk badajacy mnie. Patrzac ja niego i na jego ogromne, ostre pazury pomyslalem, ze mam cala kupe szczescia, ze nie wykazywal absolutnie zadnej agresji. W przeciwnym razie mialbym wielkie klopoty z wyjsciem z tej sytuacji calo. Waran poprzygladal mi sie i odszedl w swoja strone.Inna fajna sytuacja miala miejsce, kiedy musialem z przewodnikiem przeplynac okolo 500metrow, przez krysztalowo czysta wode, male jeziorko znajdujace sie w przepieknym malym kanionie, wszedzie rosly palmy i inne rosliny tropikalne. No wiec, co prawda ten przewodnik cos tam wspomnial o krokodylach,ale zupelnie nie zawracalem sobie tym glowy…w koncu zartowal, prawda? No wiec plyniemy sobie ptzed siebie,ale jak to zwykle bywa, moja uwage przykulo cos znajdujace sie okolo 20 metrow w bok, taki pien drzewa, czesciowo zanurzony w wodzie. Podplynalem do niego w nadzie, ze znajde jakies ciekawe stworzenia zyjace pod nim. Problem w tym, ze znajdujac sie od niego pare metrow, zauwazylem, ze pien ma luski i oczy! Tak jest, to byl krokodyl, hehe, na szczescie nie 7 metrowy Krokodyl slonowodny (Crocodylus porosus), a jakis lokalny gatunek, choc mimo wszystko mojej wielkosci! Przewdonik powiedzial mi potem, ze nie bylo strachu, bo takie zwierze nie mogloby mnie zabic…no i ze nie sa agresywnie nastawione, poniewaz w tej okolicy czesto maja kontakt z czlowiekiem. Wszystko to powiedzial mi juz po fakcie, po tym jak sie wystraszylem!
Z rzeczy, ktore jeszcze pamietam to byla wycieczka do Lasu deszczowego w okolicy Mission Beach. Jest to okolica znana z Kazuarow. Oczywiscie chcialem na wlasne oczy zobaczyc tego ptaka. Co prawda slyszalem, ze spokojnie moga zabic doroslego mezczyzne przy pomocy swoich niesamowitych pazurow,ale mimo wsyztsko chcialem. Powiedziano mi, ze jesli nie bede podchodzil blizej niz na 20 metrow, to bede bezpieczny. Niestety nikt mi nie powiedzial, ze te ptaki…szczerze nie znosza lampy blyskowej! No wiec zobaczylem mala grupe kazuarow grzebiaca w okolicy przewroconego drzewa, podszedlem razem z moja dziewczyna, zamontowalem na aparacie…lampe blyskowa i zrobilem zdjecie. Zdenerwowane zwierzeta automatycznie rzucily sie w pogon za nami. Uciekalismy kilkaset metrow,moja dziewczyna w tym czasie biegla przede mna, lapala i rzucala patykami i kawalkami galezi jakie napotkala na drodze, w nadziei ze je odstraszy. W koncu dotarlismy do drogi i bylo po wszystkim!
Piotr Wardęga: A jak jest u ciebie z wypadkami przy pracy, jakies smieszne anegdoty? Masz cos na koncie w PR?
Soeren Panse: Zrobimy to w punktach,hahaha.
Mysz-Punk: kiedys zdecydowalismy sie na produkcje wlasnych gryzoni karmowych. Moge ci tylko powiedziec, ze jest to gowniana robota i to doslownie! Ale oprocz tego to naprawde jest sztuka! Dlatego, ze´trzeba sie napracowac, zeby uzyskac dobra wydajnosc, produkcje potomstwa. W kazdym razie, kiedys urodzilo sie jeden maly osesek, bez futra, jedynie mial takiego duzego irokeza na glowie! Wygladal tak smiesznie, ze postanowilem go nie podawac jako pokarm. Wiec zaczalem go krzyzowac i wstecznie krzyzowac z potomstwem…az doczekalem sie linii Mohawk! Same gole myszy z irokezem, naprawde wygladaja przesmiesznie!
Inspekcje weterynaryjne: oczywscie jako firma mamy inspekcje wszelkiego rodzaju bardzo czesto, rowniez weterynaryjne. Wiec pewnego razu Olli oprowadzal weterynarza po hodowli, wszystko mu pokazywal. Az podeszli do zbiornika z duza samica spiloty. Nagle buuum i Olli ma ponad 2 metrowego weza uwieszonego na ramieniu. Dodatkowo trafila go prosto w zyle, wiec krwawil jak jasna cholera! Od tego czasu inspekcje weterymaryjne sa bardzo szybkie i bez otwierania klatek, hahaha.
Sprzatanie terrariow: No wiec razu pewnego sprzatalem terraria. Musialem wyjac z niego duza samice spiloty, prawdziwa babcia (teraz jest juz w wezowym niebie), moj ukochany waz, superspokojna, kompletnie lagodna! No wiec lezala sobie na ziemi i obserwowala otoczenie a ja sprzatalem. W pewnym momencie zupelnie o niej zapomnialem i sprzatalem dalej, zadzwonil telefon. No wiec odwrocilem sie i zaczalem biec w jego kierunku. W polowie drogi cos spowodowalo, ze polecialem na twarz. Uderzylem glowa o ziemie i dopiero jak przestalem widziec najodleglejsze konstelacje wirujace przed oczami, zauwazylem owa samice, ktora usilowala udusic moja stope w bucie!
Zapiety ostrogami przez samca: Samce potrafia byc ciezko napalone w zimie, autentycznie mowie ci, ciezko! No wiec czasami bawie sie z samcami w ten sposob, ze podnoszac lekko ramie ponad osobnikiem, mozesz go dosc latwo namowic do walki, do zapasow. Kiedys sprzatalem terrarium samcowi, ktory nieustannie sledzil moje ruchy. W pewnej chwili zaczal wlazic mi na ramie. Pomyslalem, ze chce sie bic, ze troche sie posilujemy. Nic bardziej mylnego…w pewnej chwili samiec charakterystycznie ulozyl ogon i zaczal…kopulowac na moim ramieniu. Oczywscie gwoli wyjasnienia…nie pozwolilem mu skonczyc:):)
Irian Jaya Carpet Idiot(aut. nie ma sensu tlumaczyc zabawy slownej): Czasami obserwujemy spiloty zachowujace sie podobnie do viridisow, to znaczy ruszanie ogonem w celu zwabienia ofiary. Zwlaszcza M.s.harrisoni zdaja sie tego czesto uzywac. Kiedys obserwowalismy mlodego samca harrisoni, ktory byl bardzo glodny, machal ogonem jak oszalaly! W pewnej chwili waz…sam sie zainteresowal tym „robakiem” i przyblizyl glowe do wlasnego ogona. Ustawial sie coraz blizej i wydawal sie coraz bardzie zaintrygowany wlasnym ogonem-robakiem, ktory poruszal sie szybko to tu to tam…az w pewnym momencie rzucil sie na niego i zaczal dusic!! Zajelo mu pare minut zeby sie zorientowac ze usiluje zjesc wlasny ogon, wygladalo to idiotycznie, gdy zwijal sie i krepowal wlasny ogon, a my tarzalismy sieze smiechu po podlodze:):)
Pytony krolewskie mysla zawsze dwa razy,ale za wolno: jesli jestes wezem, to lepiej nie gryzc swojego wlasciciela,prawda? Pytony krolewskie tez to wiedza, tyle ze czasami za pozno sie w tym orientuja. Kiedy otwieram ich terrarium, sycza, rzucaja sie w moim kierunku, probuja gryzc. Sekunde po tym leza spokojnie i w ogole sie nie ruszaja, kompletnie nie zwracaja na mnie uwagi, jakby myslaly „co ja przed chwila robilem?”, zaraz po tym uciekaja do skrytki, chowaja sie tam jak szczeniak, ktory zesikal sie na dywan i wie ze zle zrobil:) Za kazdym razem przychodzi mi to do glowy. Tak gwoli scislosci to wiem, ze regiusy tak nie mysla, ale zawsze smiac mi sie chce jak sobie to wyobrazam.
Piotr Wardęga: Czy zdarzyly Ci sie jakies dziwne, niespodziewane sytuacje z klientami w PR?
Soeren Panse: Oczywiscie,ze mielismy najrozniesze sytuacje z klientami, ale szczerze to wolalbym zostawic to dla siebie, bo mamy dosyc ostrozna polityke prywatnosci, wiec mam nadzieje, ze zrozumiecie moja dyskrecje. Z drugiej jednak strony mielismy smieszna sytuacje w ostatni weekend. Przyjechal klient z zagranicy. W drodze powrotnej zaproponowalem mu podwiezienie na dworzec kolejowy co zwykle zajmuje okolo 40 minut. No wiec wyjechalismy godzine przed odjazdem pociagu. Oczywiscie jak to zwykle bywa…kazde swiatlo uliczne musialo byc na „czerwono” kiedy jechalismy! Pelno ciezarowek, bez mozliwosci wyprzedzenia, przejazd kolejowy, ktory pozwolil przejechac dwom autom a nastepnie…ponownie sie zamknal:) Wszystko to doprowadzilo mnie do szalu,no ale musielismy jechac dalej! W koncu…spoznilismy sie 7 minut:) Klinet wyskoczyl z auta, porwal swoj plecak z styropianowym pudelkiem z wezami i zaczal biec jak wariat drac sie do mnie, ze zadzwoni za pare minut. No wiec siedzialem w aucie czekajac na niego, bedac pewnym ze wroci…po 10 minutach zadzwonil…ze jedzie w tym wlasciwym pociagu,ze wlasnie rusza. Zapomnialem po prostu, ze niemieckie pociagi sa zawsze, ale to zawsze spoznione:)
Piotr Wardęga: Czy podrozowales gdzies jeszcze, poza Australia? Jakies bliskie spotkania z dzikimi zwierzetami?
Soeren Panse: Tak, bylem jeszcze w Tajlandii, w Bangkoku i w Singapurze. Nie za bardzo spotkalem zadnych zwierzat, bo bylem tylko w miastach, natomiast co mnie uderzylo to to, ze widzialem slonie na autostradzie. Bylem tez w paru eurpopejskich panstwach, ale nic wartego wspomnienia nie odnotowalem. Z drugiej strony pownienem wspomniec orki, ktore widzialem zeglujac w kierunku Danii, kiedy bylem mlody. Mialem kupe szczescia, bo rzadko kiedy udawalo sie je tam dostrzec.
Piotr Wardęga: Stan sie na chwile romantyczny, zdystansuj sie do tego co osiagnales i co jeszcze przed Toba. Podziel sie z nami swoimi przemyslaniami.
Soeren Panse: Jedna rzecz nalezy powiedziec od razu- jesli nie bedziesz kochal zwierzat i nie bedziesz kazdego dnia kochal tego co robisz, to nigdy nie osiagniesz zadnego sukcesu jako hodowca.
Musisz szanowac je bardzo, ich zycie i zwyczaje. Kiedy spedzasz kupe czasu, zarywasz noce probujac wystartowac mlode z karmieniem itp. 99% ludzi nie ma pojecia jak duzo pracy to wymaga, zeby byc profesjonalnym hodowca. Rozmnazanie wezy to akurat najlatwiejszy z etapow bycia hodowca. Potem jest juz tylko trudniej. Zalatwienie calej roboty papierkowej, znalezienie dobrych dostawcow, dogadanie sie ze specjalistami wszelkiej masci, ktorzy sa ci potrzebni w trakcie hodowli. Na przyklad raki hodowlane. Wszyscy zaczeli budowac wlasne raki, no wiec i my to samo zaczelismy robic, ale szybko okazalo sie, ze i skala i jakosc naszego wykonania sa niewystarczajace, niesatysfakcjonujace. Myles kiedys pare setek misek na wode dziennie? No wlasnie:) Przeciez faceci lubia myc swoje auta, albo bawic sie wysokocisnieniowymi pompami czyszczac cos w ogrodzie,prawda? Wiec czemu nie lubic mycia 200 misek?!! W naszym przypadku wymyslilismy miseczki jednorazowe; czyste, higieniczne i szybsze do wymiany. Oczywiscie tez trzeba je usunac ale to mimo wszystko jest szybsze. Probowales kiedys rozmnazac dziesiatki par gryzoni? Fajna zabawa, ale w przypadku duzej skali, kiedy potrzeba juz kilkaset szczurow, to juz nie jest takie proste, to juz jest sztuka:)! W koncu produkujemy okolo 150 myszy co kazde 21 dni i okolo 120 szczurow co kazde 22 dni. A probowales kiedys czyscic setki klatek na szczury z odchodow?:) Zwlaszcza kiedy kazda miska na wode jest wypelniona odchodami gryzoni:)! Uwierz mi- to wlasnie te male rzeczy potrafia zabic. Teraz pewnie myslisz, ze jestem totalnie sfrustrowanym wariatem, ze to wszystko pisze, otoz mylisz sie! Jestem wlasnie super szczesliwym z moim zyciem i praca. Chcialem zdecydowanie zaznaczyc wam jak wyglada prawda o duzej hodowli. To nie tylko hodowla gadow, to jakikolwiek biznes w ktory wejdziesz, musisz miec kupe dyscypliny i samozaparacia, zeby osiagnac sukces.
Piotr Wardęga: Soeren, jakies ostatnie spostrzezenia na koniec? Masz cos ochote dodac od siebie na zakonczenie naszej rozmowy?
Soeren Panse: Tak chcialbym powiedziec, ze mam nadzieje, ze przyjemnie sie wam czytalo nasza rozmowe. Mysle, ze rzuca to dodatkowe swiatlo na wasze wyobrazenie o tym jak wyglada profesjonalna hodowla gadow. Dla mnie byla to przyjemna zabawa myslec o odpowiedziach na pytania, ktore mi zadano. Niektore z nich nigdy nie padly wczesniej, wiec nie musialem nigdy wczesniej o nich myslec. Ja i cala ekipa Precision Reptiles chcielbysmy zyczyc wam i waszym zwierzakom powodzenia w przyszlosci, zeby udawalo wam sie to co sobie zaplanowaliscie. Moze kiedys bedziemy mieli okazje kontynuowac nasza mila rozmowe. Chcialbym podkreslic, ze jesli bedziecie chcieli kontynuowac nasza rozmowe to nie wahajcie sie zadawac pytan.
Wszystkiego najlepszego w nadchodzacym sezonie rozrodczym!
Soeren Panse
Jeśli chcecie aby wywiad się rozwijał to piszcie swoje propozycje pytań do autora wywiadu.
Tłumaczenie i przeprowadzenie wywiadu – Piotr Wardęga 'Obywatel_Snejk’
Liczba wyświetleń: 1138
Polskie literki :)